wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 6

Obudziłam się rano i spojrzałam tępo w ekran telefonu.
Nie ogarniałam za bardzo, co się dzieje i gdzie jestem.
Po wczorajszym spacerze potwornie bolały mnie nogi.
Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Było jasno.
Za oknem nadal widniał piękny Camp Nou.
Niepewnie położyłam obie nogi na dywanie i bacznie pilnowałam, aby nie wstać lewą nogą.
Nie wiem dlaczego zawsze to robiłam.
Ale chciałam, żeby ten dzień był wyjątkowy - w końcu dzisiaj mecz FC Barcelona - Real Sociedad.
Nie mogłam iść na niego ze złym humorem.
Oderwałam się od łóżka i wolno ruszyłam w stronę łazienki.
Stanęłam przed lustrem i pomyślałam, że warto byłoby się trochę ogarnąć.
Sięgnęłam po szczoteczkę, nałożyłam na nią pastę i bez pośpiechu zaczęłam myć zęby.
Potem opłukałam twarz, umyłam i wysuszyłam włosy po czym związałam je w wysoki kucyk.
Wyskoczyłam z piżamy i ubrałam jakieś normalniejsze ubrania, w których mogę pokazać się na mieście.
Zeszłam na śniadanie po drodze mijając się z Michaelem i Maxem.
Ostatnio nie gadałam z nimi w ogóle.
Nie wiem dlaczego. 
Po prostu zajęłam się kim innym.

~~~

Kiedy już zaspokoiłam głód i wróciłam do pokoju, postanowiłam przygotować się do meczu.
Mimo tego, iż miał rozpocząć się wieczorem, wolałam być gotowa.
Sięgnęłam po torbę i wpakowałam do niej aparat i kilka innych potrzebnych rzeczy.
Odłożyłam ją na łóżko i spokojnie leżałam obok, oglądając hiszpańskie seriale o miłości.
Najwidoczniej musiało mi się przysnąć, bo kiedy otworzyłam oczy było już po piętnastej.
Nie byłam głodna, więc nie poszłam na obiad.
Ale nie chciało siedzieć mi się w pokoju jeszcze siedem godzin, więc ponownie, jak zwykle kiedy nie miałam nic do roboty, wybrałam się na spacer.
Oczywiście standardowo, wybrałam się przed Camp Nou z nadzieją, że spotkam tam Neya.
I nie zawiodłam się.
Siedział tam, chociaż powinien trenować.
Podeszłam do niego od tyłu i zakryłam mu oczy dońmi.
On od razu się zaśmiał i odwrócił się.
- Wiedziałem, że to Ty, Isabel. - spojrzał na mnie.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na jego ręce.
Trzymał w nich niewielkie płaskie, podłużne pudełeczko.
Było owinięte kolorowym papierem i miało naklejoną ozdobną wstążkę.
Ney to chyba zauważył, bo natychmiast mi je wręczył.
- Wiesz, fajnie byłoby, gdybyś w tym przyszła. - uśmiechnął się nieśmiało.
Odebrała od niego tajemniczą paczkę.
Otworzyłam je i co zobaczyłam?
Koszulkę z jego numerem i imieniem.
W dodatku z podpisem.
To było niesamowicie miłe.
Znał mnie dopiero kilka godzin a już wręcza mi takie prezenty.
Oczywiście zgodziłam się i obiecałam, że w niej przyjdę.
Podziękowałam jeszcze za prezent, przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
Następne dwie godziny spędziliśmy na ponownych rozmowach.

~~~

Godzina dwudziesta druga.
Nadszedł czas meczu.
Siedziałam już na trybunach, miejsce miałam najbliżej barierek.
Na boisko weszli piłkarze.
Dostrzegłam tam również Neya.
Spojrzał w moją stronę i jakby uśmiechnął się na mój widok.
Na całym stadionie rozległa się melodia "Cant del Barça".
Wszyscy kibice zaczęli śpiewać słowa:
"Ot el camp,
es un clam,

Som la gent blaugrana,
tan se val d'on venim,
si del sud o del nord,
ara estem d'acord, estem d'acord,
una bandera ens agermana.

Blaugrana al vent,
un crit valent,
tenim un nom, el sap tothom,

BARÇA! BARÇA! BAAAARÇA!!!" 

Jugadors,
seguidors,

Tots units fem força,
son molts anys plens d'afanys,
son molts gols que hem cridat,
i s'ha demostrat, s'ha demostrat,
que mai ningú ens podra torcer.

Blaugrana al vent,
un crit valent,
tenim un nom, el sap tothom,

BARÇA! BARÇA! BAAAARÇA!!!"

~~~

Dochodził koniec pierwszej połowy.
W 43' minucie gry gola strzelił Pedro wraz z asystą Alexisa.
W końcu sędzia zakończył grę.
Piłkarze udali się do szatni, aby naradzić się z trenerem co mogą zrobić, aby poprawić grę.
Minęło kilka minut i w końcu, piłkarze powrócili.
Widać było, że są inaczej nastawieni do gry.
Neymar wypatrzył mnie na trybunach i pomachał mi.
Przegryzłam wargę, uśmiechnęłam się i odpowiedziałam mu tym samym.
W drugiej połowie nie było szału.
Mimo pozytywnego nastawienia piłkarzy Barcy, nie dali rady.
Drugą bramką w tym meczu był samobój Zubikaraia, dokładnie w 59' minucie.

~~~

Nadszedł koniec meczu.
Sędzia ostatni raz zagwizdał i piłkarze zeszli z boiska aby udać się do szatni.
Neymar podszedł do barierek i pokazał gestem, że mam zadzwonić.

                                                 



~~~

Było już po meczu, późna noc.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Neymara.
Po trzech sygnałach odebrał i zapytał się, czy możemy spotkać się przy Camp Nou.
Powiedział, że pojedziemy do jakiejś kafejki i że mam czekać na niego o drugiej. 
Chciałam mu odpowiedzieć, ale rozłączył się.
Nie wiedziałam, dlaczego chce się spotkać.
Mówiłam sobie cicho w myślach, że to randka...
__________________________________

Proszę. XD
Ten rozdział zadedykuję Oliwii.
Wiem, że kochasz Neya.
Hah. <3
Mam nadzieję (nadzieję, jak zawsze), że spodoba Ci się akurat ten rozdział z dedykacją. XD
Siódmy będzie jutro, o ile coś wpadnie mi do głowy.
Cześć. ♥

2 komentarze:

  1. Hej :)
    Przed chwilą skończyłam czytać twoje wszystkie rozdziały i muszę ci powiedzieć, że... są genialne ♥.♥
    Isabel tylko pozazdrościć! Spotkała Neya tyle razy przy najpiękniejszym obiekcie w Barcelonie, w dodatku On wręczył jej koszulkę. :)

    Informuj mnie o kolejnych rozdziałach: ask.fm/jaramsieMessim :)

    kochajac-reczna.blogspot.com
    skoki-narciarskie-to-kocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mega miłe czytać takie opinie. ♥
      Dziękuję z całego serducha. :)
      I na pewno nie zapomnę Cię poinformować.

      Usuń