sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 10

Stałam chwilę bezczynnie.
- Jak masz zamiar tego dokonać? - spojrzałam na niego.
I ja i on wiedzieliśmy przecież, że trudne byłoby to, gdybym miała tu zostać albo On miałby wyjechać ze mną.
Trzeba było przecież załatwić wszystkie formalności.
Moja mama nie byłaby zadowolona, gdybym oznajmiła jej, że zostaję w Barcelonie z moim nowym chłopakiem.
Ona zawsze była negatywnie nastawiona do męszczyzn po tym, jak mój ojciec zostawił ją, kiedy się urodziłam.
Odszedł po prostu i założył sobie nową rodzinę.
Pewnie teraz gdzieś chodzi ze swoją tapirowaną lalunią młodszą od niego o 20 lat.
Ale nie ważne.
Najważniejsze było teraz załatwienie mi pobytu w Barcelonie na dłużej.
Być może na zawsze.
Długo zastanawialiśmy się, jak mogę zostać z nim.
Albo jak On może jechać ze mną.
Pomyślałam w końcu, że jestem pełnoletnia i że mogę robić to, co zechcę.
Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do mamy.
Po trzech sygnałach w słuchawce usłyszałam jej głos:
- Isabel, kochanie. Stało się coś? - słychać było zmartwienie w jej głosie.
- Nie.. W zasadzie, co ja gadam, tak, stało się - odpowiedziałam pewna siebie - mamo, chcę zostać w Barcelonie.
Przez dłuższą chwilę w słuchawce nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, lecz niespodziewanie ją otrzymałam:
- Dobrze, Isabel. Ale obiecaj mi, że będziesz mnie odwiedzać. I przede wszystkim, że będziesz na siebie uważać.
Byłam zaskoczona.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Chciałam skakać z radości
Ney miał mieć niespodziankę.
- Mamo, nie wiesz, jak bardzo chciałabym Cię teraz uściskać.
Słyszałam jej śmiech.
Gadałyśmy jeszcze przez dłuższy okres czasu.
Kiedy skończyłam, zauważyłam, że Neya nigdzie nie było.
Z łazienki dobiegał mnie odgłos wody lecącej z prysznica.
Wiedziałam, że poszedł wziąć prysznic.
Usiadłam na kanapie i czekałam.

~~~

Minęło pół godziny.
Ney wyszedł przebrany i usiadł obok.
Zaproponował mi, żebym zrobiła to samo.
Powiedziałam mu, że przecież wszystkie ubrania zostały w hotelu.
On wyjął swoje dresowe spodnie i jakąś koszulkę z szafy.
Zabrałam je i poszłam się wykąpać.
Potem wróciłam na dół.
Chciałam mu powiedzieć o tym, że zostaję.
Ponownie usiadłam na moim miejscu i spojrzałam na niego.
- Słuchaj, Ney, mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
- Jeżeli chcesz mi powiedzieć jeszcze, że nigdy nie wrócisz to lepiej nie mów nic.
Widziałam, że jest strasznie zasmucony faktem, że miałam wyjechać.
- Nie, nie o to chodzi. Mam lepszą wiadomość. Zostaję z Tobą! - uśmiechnęłam się.
Jego reakcja była nie do opisania.
Zaczął mnie przytulać, całować, skakać z radości.
- To w takim razie jedziemy po Twoje rzeczy do hotelu.

~~~

Wpadłam do hotelowego pokoju i wyciągnęłam walizkę z szafy.
Popakowałam wszystko i ledwo, ale zasunęłam zamek.
Zeszłam do recepcji i wymeldowałam się.
W samochodzie na zewnątrz czekał przebrany Ney.
Wyszłam z hotelu i udałam się w jego stronę.
Otworzyłam bagażnik i władowałam do niego walizkę.
Wiedziałam, że zaczynam zupełnie nowe życie.
Tymczasem wróciliśmy do jego domu.
Zwolnił mi całą szafę.
Poukładałam tam swoje ciuchy.
Zapytałam się Neya, czy to nie kłopot, że z nim zamieszkam.
On powiedział, że przecież o to się starał i że to też mój dom.
- Teraz zostaje tylko kwestia tego, gdzie będę spać... - spojrzałam na niego i przegryzłam wargę.
- Jeżeli tylko zechcesz, możesz spać ze mną. - powiedział nieśmiało i uśmiechnął się - moje łóżko jest całkiem wygodne i na pewno pomieści dwie osoby.
Wyszczerzyłam się.
- No dobrze. Ale obiecaj, że będziesz grzeczny.
- Obiecuję. - skierował swój wzrok na mnie i zaśmiał się - a teraz chodź, ugotuję Ci coś.
'Czas na mistrza w akcji' pomyślałam i zaśmiałam się sama do siebie.
- Okej, to do roboty, kucharzu. 

~~~

Dochodził wieczór.
Neymar szykował kolację.
Ja tymczasem pogrywałam w Fifę na jego konsoli.
Wygodna kanapa idealnie się sprawowała.
Z kuchni ulatniały się cudowne zapachy.
Przerwałam grę i zakradłam się aby podejrzeć Neya.
Stał przy kuchence w fartuchu i mieszał coś w garnkach.
Chciałam go wystraszyć ale wiedziałam, jak to może się skończyć.
Podeszłam więc cicho i stanęłam obok.
Nie wiem dokładnie, co gotował bo wszystko było przykryte pokrywkami.
Uśmiechnęłam się więc i powróciłam do gry.
- Jutro mam trening. Idziesz ze mną? - dobiegł mnie głos z kuchni.
- Chętnie się przejdę i trochę Cię zmotywuję do roboty. - zaśmiałam się.
Ney wszedł do pokoju aby nie krzyczeć z końca domu.
- Chłopaki bardzo Cię polubili, wiesz? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
Hm, jakoś nie byłam przekonana, czy się polubiliśmy z resztą drużyny więc była to dla mnie dobra wiadomość.
Poczułam, że coś w kuchni się przypala.
- Słuchaj, chyba zostawiłeś w kuchni coś, czego powinieneś pilnować. - spojrzałam na niego.
Neymar pobiegł do kuchni tak szybko, jakby goniło go stado tygrysów.
- Sytuacja opanowana! - krzyknął.
Ponownie nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

~~~

Pół godziny później kolacja była gotowa.
Na stole stała biała zastawa, talerz z kurczakiem i butelka wina Iniesty.
Uśmiechnęłam się do Neya.
- Z jakiej to okazji? - spojrzałam na niego.
- A bo Cię kocham. - zaśmiał się i pocałował mnie w czółko.
Nie byłam gotowa na taką uroczą kolację.
Co prawda w dresach też można, ale byłam przyzwyczajona jeść inaczej.
Kurczak był przepyszny, nadziewany papryką i marynowany w jakichś hiszpańskich ziołach.
Wino było najlepsze, jakie kiedykolwiek piłam.
Koniecznie musiałam pamiętać o tym, aby pochwalić Andresa na jutrzejszym treningu.
Kiedy już zjadłam sporą porcję poszłam się umyć.
Przeszukałam całą szafę w poszukiwaniu mojej piżamy i w końcu po piętnastu minutach ją odnalazłam.
Po przyjemnym, zimnym prysznicu zaczęłam poszukiwania sypialni.
Zajęło mi to dłuższą chwilę ALE dałam radę.
Otworzyłam drzwi.
Moim oczom ukazał się ogromny, biały pokój.
Na środku pod ścianą stało spore łóżko.
Na prawo znajdowało się okno z widokiem na morze, pod którym umieszczone było drewniane, pomalowane na biało biurko.
Oprócz tego były tam jeszcze dwie szafy, również koloru białego.
Ściany ozdabiały zdjęcia rodzinne Neya oprawione w czarne ramki.
Uśmiechnęłam się na widok ich wszystkich.
Wiedziałam, jaką mają dla niego wartość sentymentalną.
Położyłam się wygodnie i zauważyłam, że na ścianie wisiał telewizor.
Chciałam spędzić trochę czasu ale moje oczy samoczynnie zaczęły się zamykać...
__________________________________

No i proszę.Jest obiecana dziesiątka.Znowu dedukuję ją Asi.I ogólnie każdemu, kto to czyta.Nawet nie wiecie, jak Wasze wyświetlenia mnie motywują.Jedenastka niedługo.Nie określam, kiedy dokładnie.Chciałam ograniczyć się do jednego rozdziału tygodniowo. Przemyślę to jeszcze. c:Jak na razie - do zobaczenia, cześć. <3
+Dzisiaj oglądamy meczyk. ♥

                                                                            
                                                                                



                                                                    

2 komentarze: