poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 13

Staliśmy wtuleni w siebie przez dobre pół godziny.
Kiedy już nam obu było za gorąco, wyrwaliśmy się z uścisku.
Alexis zaproponował mi, że mogę zamieszkać teraz z nim i że chętnie podzieli się ze mną jednym ze swoich pokoi.
- Słuchaj, nie chcę stwarzać Ci żadnego problemu ani się narzucać.
- Isabel, Ty pomogłaś mi kiedy miałem kryzys po zerwaniu, więc teraz ja pomogę Tobie.
Moim oczom ukazał się rządek śnieżnobiałych zębów.
- Nie wiem jak mam Ci dziękować... - powiedziałam ze łzami w oczach.
To były może łzy smutku, albo radości.
Lub najzwyczajniej wzruszyłam się tym, że mam takiego przyjaciela.
- Nie musisz mi dziękować.
- Wspaniale mieć takiego przyjaciela jak Ty. - pocałowałam go w policzek.
- Ta, przyjaciela.. - powtórzył cicho, prawie tak cicho, że nie usłyszałabym tego ale mój słuch mnie nigdy nie zawodził.

~~~

Dotarliśmy na miejsce.
Dom Sancheza wyglądał prześlicznie.
Umiejscowiony był bezpośrednio przy plaży.
Miał dwa piętra.
Od zewnątrz pierwsze było drewniane a drugie bielutkie jak śnieg.
Obok stał jeszcze garaż.
Za domem rosły niewielkie palmy.
- To co, wchodzimy do środka? - zapytał chłopak.
- No pewnie. - uśmiechnęłam się.
W środku było ślicznie.
Nowe meble, niektóre drewniane, niektóre nie.
Wszystko stwarzało jeden przytulny klimat.
- Chcesz coś do picia? - zapytał się Alexis, który zmierzał w stronę kuchni.
- Może być sok. - powiedziałam jednocześnie zdejmując buty.
Usiadłam wygodnie na krzesełku, które stało przy wysokim blacie w kuchni.
Patrzyłam na widoki przez okno.
Nagle zasłonił mi je Sanchez, podając mi szklankę soku pomarańczowego.
- Fajnie tu masz. - stwierdziłam biorąc łyka napoju.
- Wiem, sam urządzałem. - pochwalił się dumny Alexis.
- No to gratuluję. - uśmiechnęłam się.

~~~

Pogadaliśmy sobie jeszcze przez dłuższą chwilę.
W końcu mogłam wybrać sobie pokój.
Wybrałam jeden znajdujący się na piętrze.
Ściany były niebieskie, z okna rozlegał się widok na palmy i morze.
Był przecudowny.
Wygrzebałam z walizki piżamę i udałam się na poszukiwania łazienki.
Zajęło mi to więcej czasu niż się spodziewałam.
Ale w końcu sukces, udało się.
Znalazłam pomieszczenie, którego szukałam od pół godziny.
Łazienka była spora.
Znajdowała się w niej wanna, obok stał prysznic, toaleta i zlew.
Oprócz tego pralka i szafki.
Napuściłam wody do wanny i zaczęłam swoją przyjemną kąpiel, podczas której myślałam sobie o tym,
jak to wszystko szybko się potoczyło.
Najpierw Ney, potem Alex...

~~~

Kiedy leżałam i oglądałam jakieś filmy, do mojego pokoju ktoś pukał.
Wiedziałam, kto to, więc od razu pozwoliłam mu wejść do środka.
Alexis usiadł na krawędzi łóżka, żeby zachować odpowiednią odległość.
- I jak, dobrze Ci się tu mieszka przez te jak na razie kilka godzin? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się słodko.
- No pewnie, że tak. - odparłam zadowolona.
Chłopak siedział cicho.
Widziałam, że coś go męczy ale nie wiedziałam co.
Żeby przerwać tą ciszę, chwyciłam leżącą najbliżej mnie poduchę i rzuciłam nią Alexisa.
Rozpętałam wojnę.
Po całym pokoju latały pióra, my skakaliśmy jak małe dzieci po łóżku i okładaliśmy się poduszkami przez pół nocy.
Sanchez próbował się nawet chować, ale bezskutecznie.
Za każdym razem znajdowałam go to pod łóżkiem, to za szafą.
W końcu zmęczeni opadliśmy na podłogę.
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
Obydwoje byliśmy pokryci pierzem i wyglądaliśmy jak kurczaki.
- Jeszcze nigdy się tak dobrze z nikim nie bawiłam. - przeturlałam się do niego.
- Wiesz, ja też. - podparł się na łokciu i popatrzył na mnie - słuchaj, Isabel...
Od razu przypomniała mi się akcja z Neymarem, kiedy właśnie tak zaczynał na pikniku.
Nie chciałam płakać.
przetarłam więc twarz rękoma i ponownie ułożyłam je na podłodze.
- Kontynuuj, Alexis. - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
Westchnął i zaczął mówić wszystko, co leżało mu przez tyle czasu na wątrobie.
- Wtedy, jak pierwszy raz Cię zobaczyłem na meczu to nie wiedziałem, że jesteś z Neyem. Bardzo chciałem Cię gdzieś zaprosić, ale reszta zaczęła się wtrącać.
No i wtedy przyszedł on. Przestałem robić sobie jakiekolwiek nadzieje, więc siedziałem cicho. Ale do rzeczy...
Bardzo mi się podobasz, jesteś śliczna, mądra, szczera i lubisz piłkę nożną. Więc chciałem się zapytać o to, czy nie zechciałabyś może zostać moją dziewczyną?
Wiem, że możesz mieć jeszcze uraz po Neymarze, zrozumiem, jeżeli odmówisz. I wiesz, nie chciałbym, żeby po tym jak Ci to powiedziałem nasze kontakty się w jakiś sposób popsuły... - popatrzył na mnie z odrobiną nadziei w oczach.
Nie potrafiłam patrzeć na jego oczy, kiedy wyraźnie biły smutkiem.
- Alex, głupolu. Wiesz przecież, że nasze kontakty nie zmienią się nigdy. To słodkie, co przed chwilą powiedziałeś... Zgodzę się ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - spojrzał na mnie nieco bardziej rozpromieniony Sanchez.
- Przestaniesz zgniatać mi nogę. - wskazałam ręką na łokieć oparty na mojej nodze i zaśmiałam się.
On natychmiast wstał, podniósł mnie i pocałował.
Zrobił to tak delikatnie i czule, że aż miałam ochotę nigdy tego nie kończyć.

~~~

- Isabel, kocham Cię, wiesz? - spojrzał mi głęboko w oczy.
- Wiem, ja Ciebie też. - pocałowałam go w czubek nosa i uśmiechnęłam się.
Czułam się cudownie.
Nie przypuszczałam nigdy, że ja, 
Isabel Yazmin Canales będę w związku z posiadającym najśliczniejsze oczy i najpiękniejszy uśmiech chłopakiem, w dodatku piłkarzem.
W jego obecności zupełnie zapomniałam o Neymarze i jego dmuchanej blond laluni.
Leżeliśmy tak obok siebie na podłodze, kiedy nagle rozległ się dźwięk mojego dzwonka.
Dopiero teraz zobaczyłam, że mam 50 nieodebranych połączeń i 20 smsów.
Dzwonił Neymar..
Nie chciałam od niego odbierać.
Wiadomości też nie przeczytałam.
Nie obchodzi mnie, co się stało.
Wyłączyłam telefon i zasnęłam oparta o Sancheza..

__________________________________

Kurcze no.
Nie mogłam się powstrzymać i trzynastka jest dzisiaj. :D
Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie.
Dzisiaj znowu mam w planach napisać cztery kolejne rozdziały.
Mam czas do soboty.
Tak, w sobotę następny rozdział.

Tym razem powstrzymam się od wcześniejszego dodania.
MUSZĘ. c:
Dziękuję każdemu, który to teraz czyta, ha. ♥
                                                                          

                                                                                                     

5 komentarzy:

  1. Ja nie narzekam, że dodałaś trzynastkę już dzisiaj! ;]
    Ehh, szkoda mi Neya ale cóż, zachował się jak debil.
    Wojna na poduszki była megaaa :)
    Czekam na kolejny :)

    kochajac-reczna.blogspot.com
    skoki-narciarskie-to-kocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały, cudowny, najlepszy bloga jaki czytam. Podoba mi się to, że dodajesz często rozdziały ale są krótkie. Przynajmniej czytam w całości i nie zapominam akcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ♥
      Są krótkie ale zdecydowanie dłuższe od tych pierwszych. :D

      Usuń
  3. ZAJEBISTE TO :D ale już w szkole ci to mówiłam :D

    OdpowiedzUsuń