poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 2

Odrobinkę mi się przysnęło, ale na szczęście przemiły pan taksówkarz mnie obudził.
Zabrałam swoją walizkę i zapłaciłam za przewóz.
Teraz czekało mnie najgorsze - odprawa i lot.
Wygrzebałam z torby podróżnej komórkę.
Spojrzałam na godzinę, była osiemnasta.
"Mam jeszcze dwie godziny" pomyślałam i przekroczyłam drzwi lotniska.
W hali odlotów było mnóstwo ludzi.
Kolejki do odprawy ciągły się aż do drzwi.
Na szczęście miałam pewność, że beze mnie samolot nie odleci.
Stałam w kolejce długo.
Nie wiem dokładnie jak długo, bo nie liczyłam czasu.
Ale nareszcie przyszła moja kolej.
Podałam pani paszport, walizkę włożyłam na wagę.
Nie była ciężka, więc bez problemów porwał ją taśmociąg.
Po przejściu kontroli wszyscy czekali, aż przyjedzie po nas autobus, który ma dowieść nas do samolotu.
Minęło pół godziny.
W końcu zobaczyłam samolot linii lotniczych Iberia.
Był on ogromny, zdobiły go trzy pasy; czerwony, pomarańczowy i żółty namalowane obok siebie.
W środku czekały na nas uśmiechnięte stewardessy.
Przy wejściu każdemu pasażerowi podawały puszkę coli i jakąś kanapkę.
Odebrałam swoją porcję i zajęłam miejsce 13C, przy oknie.
Był to fotel umieszczony przy wyjściu awaryjnym, gdzie zawsze znajduję się nieco więcej miejsca na wyciągnięcie nóg.
Obok mnie usiedli dwaj kumple, Michael i Max. 
Byli całkiem przystojni.


~~~~

Lot mijał całkiem wesoło.
Sąsiedzi z foteli obok postanowili do mnie zagadać.
Wymieniliśmy się Facebookami i numerami telefonu.
Okazało się, że mają spędzić dwa tygodnie w tym samym hotelu, co ja.
Każdy po kolei opowiadał kawały, całe 5 godzin lotu zleciało na śmiechu.
Max był wysokim, chudym brunetem o błękitnych oczach i włosach ściętych tak skomplikowanie, że nie dałabym rady tego opisać.
Max i Michael wspólną mieli tylko chudą sylwetkę i wzrost.
Majkel, bo tak go nazywałam, był zupełnie inny.
Jego oczy były ciemne, piwne.
Włosy miał koloru blond, ścięte były podobnie, ułożone całkiem nieźle.

~~~~

W końcu ten długo wyczekiwany przeze mnie moment.
Lądowanie.
Przez małe okienko samolotu zobaczyłam śliczną, jedyną Barcelonę.
Dostrzegłam również najwspanialsze na świecie Camp Nou.
Byłam zachwycona widokami.
Myślałam, że śnię.
Ale jednak nie.
Wszystko działo się na prawdę...

_________________________

No i w końcu jest drugi rozdział.
Wiem, że jak na razie są krótkie.
Ale zamierzam to zmienić.
Jak na razie do czwartego rozdziału tak będzie, ponieważ tylko tyle mam gotowych.
Od piątego objętość się zmieni i będzie co czytać, obiecuję. c:

xx.

  
Geri przystojniak, no. :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz