poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 1

Leżałam spokojnie na łóżku odbierając mnóstwo telefonów i czytając wszystkie smsy z życzeniami urodzinowymi.
Powoli nudziło mnie to zajęcie ale cieszyłam się, że tyle osób o mnie pamięta.
Wzrok miałam tępo wlepiony w ekran telefonu.
- Wszystkiego najlepszego, Isabel! - wrzasnęła mama, która bez pukania wtargnęła do mojego pokoju.

Kiedy wystraszona podniosłam głowę, moim oczom ukazał się ogromny tort w kształcie herbu FC Barcelony.
Wyskoczyłam z łóżka i uściskałam mamę.
- Dziękuję, mamo, jesteś po prostu najlepsza.
Wyprosiłam na chwilę rodzicielkę z pokoju, aby móc się przebrać i uczesać.
Kiedy już byłam gotowa, wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam w stronę kuchni.
Mama siedziała na krześle i trzymała jakąś kopertę w ręku.
Z początku zastanawiałam się, co to może być.
Może jakieś rachunki?
Albo listy?
A może pocztówki?

Nie mogłam powstrzymać ciekawości i zapytałam się w końcu:
- Co tam masz, mamo? - spojrzałyśmy na siebie.
Wstała, podeszła do mnie i wręczyła mi kopertę.
- To dla Ciebie, córciu. - przytuliła mnie po czym uśmiechnęła się i usiadła.
Przez dłuższą chwilę stałam i przyglądałam się kopercie.
Była zwykła, biała i niczym nie różniła się od innych.
Ozdabiał ją tylko napis '19 ISABEL. :).
Kiedy oprzytomniałam, pobiegłam na górę do swojego pokoju aby sprawdzić, co kryje się za białym papierem.
Usiadłam na łóżku i delikatnie oderwałam porządnie zaklejoną górę.
Zamknęłam oczy i włożyłam do niej rękę.
Nigdy nie spodziewałabym się, że znajdę w niej dwa bilet na wyjazd do Hiszpanii i wejściówka na Camp Nou, na którym miał się odbyć mecz FC Barcelona - Real Sociedad.
Byłam wniebowzięta.
Zbiegłam po schodach najszybciej jak mogłam.
Mama nadal siedziała w kuchni, kroiła tort.
Przytuliłam ją.
- Jejku, mamo, dziękuję Ci! - łzy same napływały do oczu.
Cieszyłam się jak mała dziewczynka.
Chciałam skakać, piszczeć i wrzeszczeć z radości.

- No, Isabel, już dzisiaj w nocy wyjeżdżasz. Zacznij się pakować, bo nie zdążysz! - zaśmiała się.
- DZISIAJ?! - zdziwiłam się i w błyskawicznym tempie ponownie znalazłam się w moim pokoju.
Wyciągnęłam z szafy walizki i rzuciłam je na łóżko.
Zapomniałam oczywiście zadzwonić do mojej przyjaciółki, Reiny, aby opowiedzieć jej o moim prezencie.
Wiedziałam, że zzieleniałaby z zazdrości.
Ale w porę przypomniałam sobie, że przecież trzeba się spakować.

- Ehh.. Co ja ze sobą mam zabrać? - powiedziałam sama do siebie i złapałam się za głowę.
Szafa była pełna, jestem pewna, że mogłabym moimi ubraniami obdarować pół kraju.
Bez wahania zaczęłam upychać wszystko co się dało.
Bluzki, koszulki, spodenki, sukienki, dodatki i kosmetyki.
O kosmetykach nie mogłam zapomnieć, były moimi 'dziećmi'.
Pozostał mi tylko jeden problem.
W co ja mam się ubrać?
Tak długo nad tym myślałam, że nie zauważyłam pewnej istotnej rzeczy.
Zbliżała się już piętnasta, za pięć godzin miałam być w samolocie, więc wyjść musiałam już za dwie.
Szybko przekopałam szafę w poszukiwaniu mojej bluzki Barcy na sezon 2013/2014.
- Nareszcie! - powiedziałam do siebie wyciągając rękę po koszulkę.
W mgnieniu oka ubrałam się, uczesałam i umalowałam.
Chwyciłam za rączkę walizki i zamknęłam za sobą pokój.
- Zamówiłam Ci taksówkę, już przyjechała! - usłyszałam głos mamy dochodzący z dołu.
Zeszłam na dół i pożegnałam się z mamą.
Próbowałam się nie rozklejać, ale na próżno.
Wyszłam z domu i wsiadłam do taksówki.
- Na lotnisko proszę.
Westchnęłam i pomachałam mamie.

Nie mogłam uwierzyć w to, że już za kilka godzin będę zwiedzać mój drugi dom.

_________________________

Tak prezentuje się pierwszy rozdział opowieści.
Mam nadzieję, że taka długość będzie Wam odpowiadała.
Już za kilka minut pojawi się rozdział drugi.
Bądźcie czujni. c:



Dziubek od Neya na poprawę wieczoru. :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz