środa, 19 lutego 2014

Rozdział 8

Zatrzymaliśmy się przy niewielkiej furtce.
Kiedy Neymar ją otworzył, zauważyłam prześliczny ogród.
Na środku leżał czerwony, duży kocyk.
Chłopak wyjął z bagażnika koszyk i postawił go na nim.
- Piknik! - powiedziałam i spojrzałam na niego.
On patrzył na mnie z takim ciepłem w oczach.
Chwycił mnie za rękę, tym razem pewniej niż poprzednio i zaprowadził na kocyk.
Siedzieliśmy tak razem przygotowując sobie nawzajem kanapki.
On podał mi swoją własną, wymyśloną.
Ja uraczyłam go najzwyczajniejszą, z serem, szynką, pomidorem, sałatą i papryką.
Kiedy już się tak pokarmiliśmy, chciało nam się pić.
Ney wyjął więc z koszyka lemoniadę.
Nalał nam jej do szklanek i włożył jeszcze słomki.

~~~

Siedzieliśmy tak w ogródku, który oświetlały małe lampioniki i świeczki aż w końcu postanowił przemówić:
- Słuchaj, jest taka sprawa. Od kiedy wtedy zobaczyłem Cię na stadionie to bardzo mi się spodobałaś i nie wiedziałem za bardzo jak Ci to powiedzieć.
Dałem Ci więc koszulkę i zaprosiłem Cię tutaj, żeby zadać Ci to jedno pytanie..
Widać było, że był zdenerwowany.
Ale spojrzałam na niego i chwyciłam go za rękę.
Widziałam, że poczuł się pewniej.
- No więc, Isabel, czy zechciałabyś ze mną chodzić? Ale wiesz, tak, że chłopak-dziewczyna, razem. - zaśmiał się cicho i spojrzał mi w oczy.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- Czyli to znaczy, że tak? - spojrzał się na mnie tak słodko, że nie mogłam nie odpowiedzieć.
- Tak, głupolu. - spojrzałam na niego i przegryzłam wargę.
Udał, że czuję się urażony ale wiedziałam, że długo się nie pogniewa.
Chciałam mu powiedzieć, za wszelką cenę, że wyjeżdżam za tydzień.
Ale nie mogłam gdy widziałam, że jest taki szczęśliwy.
Zaprosił mnie jeszcze na trening drużyny, który miał odbyć się jutro.
To znaczy, jutro-dzisiaj.
Była już czwarta rano, musiałam wracać do hotelu więc Ney odwiózł mnie i oznajmił, że widzimy się na treningu o piętnastej.

~~~

Wparowałam do pokoju.
Miałam wspaniały nastrój.
Wzięłam letni prysznic i uszykowałam sobie ubrania na zmianę.
Wysuszyła włosy, wyprostowałam je i ubrałam się w końcu.
Miałam na sobie koszulkę od Neymara, krótkie spodenki i żółto-niebieskie trampki.
Byłam gotowa, aby wybrać się na trening.
Postanowiłam się zdrzemnąć.
W końcu miałam za sobą nieprzespaną noc.
Obudziłam się za dwadzieścia trzecia.
Udałam się więc przed Camp Nou.
To stało się moim codziennym rytuałem.
Dotarłam na miejsce i nikogo tam nie było.
Rozejrzałam się, nic.
Byłam pewna, że umówiłam się z nim na piętnastą.
Nagle dostałam smsa.
Był od niego.
" Wejdź do środka, skieruj się do naszej szatni. Czekamy."
Czekamy?
Czyli nie był sam.
Wiedziałam, że coś się szykuje.

~~~

Dotarłam do tunelu.
Wyszłam na murawę i ruszyłam w stronę szatni.
Usłyszałam jakieś dzikie wrzaski i śpiewy.
Neymar nie był sam.
Kiedy stanęłam w drzwiach szatni zobaczyłam, że byli tam wszyscy z drużyny.
Na mój widok jakby się uspokoili.
- Chłopaki, to moja nowa dziewczyna. - oświadczył wszystkim Neymar.
Wszyscy zaczęli bić brawo i gwizdać.
Sanchez podszedł do mnie i zaczął te swoje gadki:
- Wiesz, jakby Ci z Neyem nie wyszło, to moje serce wciąż jest samotne, i... - w tym momencie odepchnął go Alves.
Od niego również nasłuchałam się wielu rzeczy.
Wszyscy dostali ataku śmiechu i długo nie mogli go powstrzymać.

~~~

Nie obyło się również bez koleżeńskiej, popisowej przepychanki, co jak dowiedziałam się - jest normalne, kiedy w szatni pojawia się dziewczyna.
Kiedy poznałam już całą drużynę, chociaż wiadomo,
znałam imię i nazwisko każdego - umówiliśmy się wspólnie z piłkarzami i ich partnerkami na pizzę.
Tak też zrobiliśmy.

~~~

Dochodził wieczór.
Obudził mnie dźwięk budzika w telefonie, który dzwonił jak opętany.
Przebudziłam się i przygotowałam.
Nie zajęło mi to więcej niż pół godziny.
Równo o dwudziestej pierwszej siedziałam już na przednich siedzeniach samochodu Neymara.
Byliśmy w drodze do najlepszej pizzerni w Barcelonie.
Droga była niemiłosiernie długa, ale opłacało się czekać.
Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do budynku.
Nie był on mały, tak jak większość.
Wszyscy czekali już w środku.
My oczywiście się spóźniliśmy ale Ney tłumaczył, że on zawsze jest ostatni.
Nieco później zabawa się zaczęła a ja zdałam sobie sprawę z tego, że to dopiero początek...

__________________________________

Ten rozdział dedykuję Asi/Dżoanie czy jak wolisz. :D
Mam nadzieję, że się spodobał.
Czas na miłość, awwwwwwwww.
Dziewiątka jutro albo w piątek.
Nie wiem jeszcze, muszę napisać.
Dobrej nocki,  xx.

                                          

2 komentarze:

  1. Jakie to słodkie <3 Ich randka to wgl taka dnsonfseiofnseoi, mega urocza <3
    No no, rozwalił mnie tekst Alexisa ;D
    Czekam na nn :*

    kochajac-reczna.blogspot.com
    skoki-narciarskie-to-kocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń