poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 4


Tak, właśnie tak.
Mój widok z balkonu rozciągał się na Camp Nou.
Najbardziej fantastyczny stadion na świecie.
Westchnęłam cicho z zachwytu.
Z tego wszystkiego zapomniałam, że nie jadłam nic od 10 godzin.
- Najwyższy czas coś przekąsić. - powiedziałam sama do siebie.
Spojrzałam na rozpiskę hotelową.
Kolacja miała zaczynać się za pół godziny, o równej osiemnastej.
Postanowiłam się więc zdrzemnąć, byłam strasznie zmęczona.
Budzik zadzwonił, nareszcie był czas na kolację.
Ubrałam nieco wygodniejsze klapki i zeszłam na dół, do stołówki.
Zdziwiłam się, ponieważ nigdy nie mogłam się odnaleźć w hotelach a tu udało mi się od razu.
Weszłam na stołówkę.
Ktoś mnie zawołał.
To 'Majkel' i Max.
Siedzieli przy stoliku i pokazywali gestem, że mam usiąść z nimi.
Poszłam nałożyć sobie jakichś warzyw i ryżu.
Wzięłam jeszcze sok i dosiadłam się do nich.
- I jak? - zapytał mnie Michael, wyraźnie zaciekawiony moją odpowiedzią.
- Doskonale! Dostałam piękny pokój z zachwycającym widokiem, teraz do radości wystarczą mi autografy od piłkarzy Barcy i mogę umierać spokojnie. - odpowiedziałam z rozmarzoną miną i zaśmiałam się.
- A jak tam u was? - dopowiedziałam i spojrzałam na nich.
- Nie jest najgorzej. Byłoby lepiej, gdyby Max tak nie chrapał. - odpowiedział Majkel i zaśmiał się.
Max postąpił tak samo, chociaż wiedział, że chrapie specjalnie, żeby wkurzyć współlokatora.

~~~~

Kiedy już się najadłam, wróciłam do pokoju i włączyłam TV.
Cały program był pełen hiszpańskich kanałów.
Stwierdziłam, że skoro i tak powieki same się zamykały, to nie ma sensu żeby cokolwiek zacząć oglądać.
Pogrążyłam się w śnie, nareszcie..
Miałam cudowny sen.
Śniło mi się, że On, wspaniały piłkarz z Barcy umówił się ze mną na randkę.
Spędziliśmy cały dzień razem na spacerach i opowiadaniu sobie żartów.
Nie chciałam się budzić, ale niestety musiałam.
Grzechem byłoby zmarnować cenny czas.
Przeciągnęłam się i rozejrzałam po pokoju.
Spod poduszki wygrzebałam telefon i zerknęłam na wyświetlacz.
Była już dziesiąta.
Szybko wyskoczyłam z łóżka i umyłam się.
Włosy związałam w wysoki kucyk.
Ubrałam koszulkę Barcy i wybrałam się na 'śniadanie dla śpiochów'...

~~~~

Po zjedzeniu śniadania postanowiłam wybrać się na spacer, aby zrzucić przy okazji trochę kalorii.
Podczas kilkuminutowego już biegu zauważyłam, że przebiegam przed ogromnym obiektem.
Był to ten stadion, o którym zawsze śniłam i który widziałam przez okno z mojego pokoju w hotelu.
Stanęłam przed nim i wpatrywałam się w wejście, które prowadziło do środka.
Długo zastanawiałam się, czy aby na pewno powinnam tam wejść.
Coś w środku mówiło mi, że koniecznie muszę się tam udać.
Z lekkim wahaniem weszłam do środka.
Na Camp Nou było cicho.
Do czasu..

___________________________________

No i jest.
Jutro postaram się dodać rozdział piąty.
Jak na razie musicie zadowolić się tym, co dodałam.
Buziaki, xx.



Leo kucharzyk już szykuje romantyczną
kolację dla dwojga. :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz