sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 23

Oglądanie zdjęć przerwał nam Alexis.
Wszedł do pokoju i spiorunował spojrzeniem albumy, po czym speszony szybko zamknął je i pobiegł gdzieś schować.
Ja wraz z jego mamą nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu.
Widok zawstydzonego Chilijczyka był przekomiczny.
Kiedy wrócił, jego mama stwierdziła, że nie będzie przeszkadzać.
Usiadł obok mnie i popatrzył w moje oczy.
- Błagam, powiedz, że nie widziałaś wszystkiego...
Nie mogłam wytrzymać.
Coś w środku we mnie pękło i zaczęłam się histerycznie śmiać.
- Oj Alexis, Alexis... Widziałam więcej, niż Ci się wydaje.
Chłopak zaczerwienił się lekko i uśmiechnął.
- Ale nie martw się, i tak byłeś przystojny.
Oboje zaśmialiśmy się i opadliśmy na łóżko.

~~~

Nie wiedziałam nawet kiedy udało nam się zasnąć.
Przespaliśmy pół dnia.
Już jutro wieczorem wracamy do Barcelony.
Myślałam, że obudzę się przed Alexisem.
O dziwo leżał podparty na łokciu i przyglądał mi się uważnie.
Uśmiechnęłam się do niego i dźgnęłam go w brzuch.
Oczywiście nie odbyło się bez większej wojny na poduszki, łaskotanie i dźganie.
Zmęczona już zupełnie skoczyłam na łóżko i położyłam się wygodnie.
Miał być obiad, ale nie poszłam na niego.
Po prostu mi się nie chciało.
Leżąc myślałam o planie imprezy urodzinowej dla Neya.
Wysłałam kilka smsów do Daniego z propozycjami.
Oczywiście zgodził się na każdy pomysł, bo razem z Oscarem nie mogli nic wymyślić.
Wiedziałam, że zajmą się tylko i wyłącznie sprawami alkoholu, bo w tym są zorientowani najlepiej.
W sumie to cieszyłam się, że mogę zorganizować tą imprezę.
O Neymarze miałam sporo pojęcia, w końcu byłam z nim.
Po kilku godzinach Alves napisał, że wszystko jest gotowe. 
Bałam się pomyśleć, co oni tam wykombinowali no ale cóż...
Wróciłam myślami do Chile.
Była już dziewiętnasta.
Zeszłam na dół, żeby pomóc w przygotowaniu kolacji.
Babcia i mama Alexisa krzątały się po kuchnii cały czas coś mieszając i przyprawiając.
Ja nakryłam do stołu i nakładałam porcję czegoś w rodzaju lazanii. 
Kiedy wszystko było gotowe, cała rodzina zasiadła przy stole.
Po kolacji poszłam spać, żeby się wyspać - w końcu jutro powrót...

~~~

Było wcześnie rano.
Alexis leżał na podłodze.
Zaśmiałam się cicho, bo przecież zasypiał obok mnie, na łóżku.
Przykryłam go kocem i podłożyłam poduszkę pod głowę.
Poszłam na dół, zjadłam jakieś szybkie śniadanie i wróciłam budzić Alexa.
Rzuciłam w niego poduszką.
On podskoczył i zauważył mnie od razu.
Uśmiechnął się i pocałował. 
Ja odwzajemniłam jego czynności.
Po wymienieniu czułości, poszłam do łazienki się umyć, uczesać i przebrać.
Wybrałam krótkie spodenki, bluzkę Barcy z "9" i imieniem "Alexis".
Do tego jakieś wygodne trampki.
Przejrzałam się jeszcze w lusterku i wyszłam z łazienki.
Spakowałam już resztę ciuchów, które zabrał Sanchez.
Teraz tylko czekać na wieczór.
Co prawda będę tęsknić za matką i babcią mojego narzeczonego.
Obie są wspaniałymi kobietami, które od razu polubiłam.
Oczywiście, jego tata również wywarł na mnie pozytywne wrażenie.
Miał takie samo poczucie humoru jak Alexis.
Albo to Alexis miał takie samo poczucie humoru jak on...
No nie ważne.
Oboje byli do siebie podobni charakterami.
Sanchez siedział właśnie na dole pochłaniając śniadanie.
Zeszłam do niego po cichu i schowałam się za drzwiami.
Czekałam, aż wyjdzie.
Chciałam go wystraszyć.
Udało mi się.
Kiedy wychodził z kuchni, wyskoczyłam przed niego.
On zaś wrzasnął jak mała dziewczynka.
Zaśmiałam się i pocałowałam go.
Siedzieliśmy w pokoju i niczym się zorientowałam, było trzeba wyjechać...

__________________________________

No i jest, 23.
Nie jestem z niego jakoś specjalnie zadowolona, ale nic z tym nie zrobię.
Wczoraj odszedł wielki człowiek - Tito Vilanova.
Tito, gràcies per tot!





2 komentarze:

  1. Nic się nie działo :x mam nadzieję że wynagrodzisz mi to w następnym rozdziale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, wiem.
      To już ostatnie rozdziały na tym blogu. :)

      Usuń