sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 20

Byliśmy już w hali odlotów.
Ja, Oscar, Neymar i Alves.
Reszta piłkarzy machała nam jeszcze.
Odmachaliśmy im i ruszyliśmy w stronę autobusu, który miał podwieść nas do samolotu.
Wchodząc po schodach ostatni raz spojrzałam na Brazylię, i zniknęłam w samolocie.
Alves gadał z Neymarem o jego urodzinowych planach.
Wysłałam sms'a Alexisowi i usiadłam obok Oscara.
- Cieszysz się w ogóle, że przeprowadzam się do Barcelony? - spojrzał na mnie.
- No pewnie, że tak! Będę miała mojego najlepszego przyjaciela przy sobie. - uśmiechnęłam się.
On postąpił tak samo...
Cała droga minęła w spokoju.
Obudziłam się czując, że ktoś leży na moim ramieniu.
Był to śpiący Oscar.
Odwróciłam lekko głowę i zaśmiałam się.
Zobaczyłam Alvesa, który opierał się o Neya a On zaś leżał na Danim.
Wyglądali jak śpiące, słodkie bliźniaki.
Zrobiłam im zdjęcie, żeby je potem pokazać.
Mieliśmy zapinać pasy.
Szturchnęłam lekko Oscara, następnie zrobiłam to samo z Neyem i Alvesem.
Podczas lądowania nie było żadnych problemów.
Kiedy wysiedliśmy z samolotu, przywitało nas wschodzące słońce.
Uśmiechnęłam się do siebie i pognałam po bagaż.
Oświadczyłam chłopakom, że już niedługo się zobaczymy i uściskałam ich.
Wyszłam z hali przylotów i ujrzałam Jego.
Stał oparty o samochód i czekał na mnie.
W ręku trzymał bukiet cudownie kolorowych kwiatów.
Podbiegłam do Niego i rzuciłam mu się na szyję.
On objął mnie delikatnie.
- Isabel, tęskniłem, wiesz? - spojrzał na mnie i pocałował w czoło.
- Ja też, Alexis. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
Sanchez obdarzył mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i wręczył mi bukiet.
Włożył walizkę do bagażnika i otworzył mi drzwi.
Zajęłam miejsce na fotelu obok niego i czekałam.
Wsiadł do samochodu i zaśmiał się.
- Czas na niespodziankę. Gotowa? - odwrócił głowę w moją stronę.
Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam:
- Nie wiem na co mam być gotowa skoro nie wiem o co chodzi, ale chętnie się dowiem. - uśmiechnęłam się słodko.
- No to jedziemy w takim razie.
Byłam ciekawa, gdzie zawiezie mnie Alexis i co mnie tam czeka.
Przymknęłam oczy i przysnęłam.

~~~

Obudził mnie Sanchez.
Staliśmy przed Camp Nou.
Szczerze?
Nie spodziewałam się tego, że tu przyjadę od razu po powrocie.
Miałam nadzieję, że niespodzianką nie będzie kolejny trening.
Nie miałam racji.
Weszliśmy do środka.
Przeszliśmy przez tunel, który prowadzi na stadion.
To, co zobaczyłam było piękne.
Wszyscy piłkarze Barcy ( niektórzy wraz ze swoimi partnerkami) stali pod wielkim szyldem z napisem " Witaj w domu Isabel!! :) ".
Uśmiechnęłam się i uściskałam wszystkich.
Na całym stadionie walały się balony i serpentyny.
Na środku stał stolik z tortem, na którym pisało "Tęskniliśmy! :D".
Pokroiłam go i każdemu wręczyłam kawałek.
W rogach stały wielkie cztery głośniki z których rozbrzmiewała muzyka puszczana przez Jonathana.
Cieszyłam się, że chłopaki o mnie pamiętali.
Po kilkugodzinnej zabawie powitalnej na stadionie wraz z Alexisem wróciliśmy do domu.
Zdziwiło mnie to, że było tam całkowicie czysto.
Byłam zadowolona z tego powodu, ponieważ nie musiałam niczego sprzątać.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, w którym miała lecieć powtórka meczu.
Poczułam czyiś oddech na karku.
Wiedziałam, że był to Sanchez.
Odwróciłam się i pocałowałam go najdelikatniej i najdłużej jak potrafiłam.
Potrzebowałam tego.
Alexis odwzajemniał pocałunki, to samo robiłam ja.
Nie wiedziałam kiedy - znalazłam się z nim w sypialni.
Nareszcie mogłam mieć Go dla siebie.
Znowu poczułam jego bliskość, ciepło i miłość, której brakowało mi przez tydzień.
Zasnęłam wtulona w Sancheza...

~~~

Rano obudziły mnie wpadające przez okna promienie Barcelońskiego słońca.
Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam wpatrując się w okno.
Obróciłam się w drugą stronę.
Alexis jeszcze smacznie spał.
Przetarłam oczy i zaczęłam szukać szlafroka.
Leżał zupełnie po drugiej stronie pokoju.
Z resztą, inne ubrania też walały się wszędzie.
Zaśmiałam się pod nosem.
Poskładałam elementy garderoby na łóżku i zeszłam na dół zrobić śniadanie.
Zbiegłam po schodach i znalazłam się już w kuchni.
Otworzyłam lodówkę i pomyślałam, co mogę zrobić z dostępnych produktów.
Wyjęłam jakieś sery i szynki.
Chleb jak zwykle leżał w szafce.
Zrobiłam kanapki, zaparzyłam herbatę i czekałam, aż Alexis się obudzi.
Usiadłam na blacie obserwując fale rozbijające się o brzeg morza.
Miałam jeszcze okazję żeby pomyśleć o tym, co mnie spotkało w Barcelonie.
Gdybym nie dostała tego biletu od mamy...
Nic tak fantastycznego by mnie już nie spotkało.
Jestem pewna, że będę jej za to dozgonnie wdzięczna.
Zastanawiałam się, dlaczego akurat ja?
Jakim cudem zwykła dziewczyna została obdarzona miłością przez Neymara i Alexisa Sancheza.
No i jeszcze poznałam tylu wspaniałych przyjaciół...
Pewnie nigdy nie znajdę na to żadnego racjonalnego wyjaśnienia.
Moje przemyślenia przerwał schodzący po schodach Alexis.
- Dzień dobry kochanie. - powiedział radośnie i pocałował mnie - jak się spało?
Spojrzałam na niego i odpowiedziałam:
- Fatalnie.
Sanchez zrobił smutną minę.
Od razu dodałam:
- Bo musiałam wstać i zostawić Cię samego.
Chłopak spojrzał na mnie i pocałował w czoło.
- Isabel, ja zawsze jestem do Twojej dyspozycji.
Zaśmiał się jeszcze uroczo i przystąpił do konsumowania śniadania...

__________________________________


Objętościowo jako-tako.
Dzisiaj rozdział wyjątkowo późno, ale party... XDD

Jeszcze 5 rozdziałów i epilog.
Drugie opowiadanie już się pisze. :)
Miłego wieczoru, xo. ♥

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział ale bardziej wyczekuje na następny blog :)
    Czekam w przyszłą sobote na next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Stanowczo za krótki rozdział. :c
    Impreza powitalna na Camp Nou, ehh, tylu rzeczy jej zazdroszczę *w*
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń